piątek, 10 marca 2017

Piątka filmów

Popcorn - jest.
Nachosy - są.
Cola - jest.
Bilet - jest.

No to wchodzimy na salę.
Najgorsza rzecz w kinach - sprawdzanie legitymacji studenckiej. Trzymasz w ręce jedzenie i bilety, a oni proszą cię jeszcze, żebyś wyciągnął portfel i pokazał im legitymację. Co robisz? Rzucasz jedzenie w cholerę i pokazujesz. Chowasz. Znów sięgasz po jedzenie i idziesz w spokoju na salę. Robisz to z uśmiechem na ustach. Idziesz przecież na film. Ty tak robisz. Mi niestety tak się nie udało. Gdy sięgałem po jedzenie przez przypadek się odwróciłem. Stało się. Był tam. Oczywiście. Niemy przyjaciel. Nawet nie zdążyłem się uśmiechnąć. Mógł chociaż poczekać 5 sekund, aby choć odrobina uśmiechu zagościła na mych ustach. Nie zrobił tego. Oświadczył mi, że nigdy nie doznam nawet szczypty szczęścia.

Jesteśmy na siebie skazani. Nawet cię nie spytam na jaki film idziesz, bo dobrze wiem, że na ten sam co ja. Ehh.. To co? Idziemy? Idziemy...

Ciekawe czy to podchodzi pod prześladowanie.. Może mógłbym cię zgłosić na policję? Ciekawe..

Piąteczka filmów


Kolejność i występowanie filmów jest całkowicie losowe.

# 1
Szeregowiec Ryan


Oglądałem ten film bardzo dawno temu, a wciąż czuję każdy skrawek emocji, który mi towarzyszył przy jego oglądaniu. Nie musisz lubić oglądać filmów wojennych. Tutaj nikogo nie obchodzi bezsensowne zabijanie się. Chodzi o bohaterów. O moralność. Kiedy oglądałem to po raz pierwszy to miałem wrażenie, że gdzieś to już widziałem, co później okazało się prawdą, bo pierwsza scena z filmu przewija się wielokrotnie w różnorakich grach. Co ty byś zrobił, gdyby zesłano cię na sam front wojenny? Powiesz mi pewnie: walczyłbym i pozabijał nazistów! Zapominasz o jednym. Ci naziści to też ludzie, którzy mają swoją własną historię..

# 2
La La Land


Całkowicie nowe odkrycie i jak dla mnie kolejny przełomowy film. Przed pójściem do kina nie miałem pojęcia co to. Widziałem tylko jeden trailer i decyzja o zobaczeniu tego filmu była dla mnie całkowicie spontaniczna. Poszedłem. Posiedziałem 5 minut. Stwierdziłem, że genialne. Im dłużej oglądasz tym bardziej wydaje ci się, że to arcydzieło. Szczerze miałem łzy w oczach przy ostatniej scenie. Myślisz sobie wtedy, że przecież to wszystko co właśnie oglądałeś przez ostatnie półtorej godziny jest bez sensu. Całkowicie. Jeszcze jedno. Nie przepadam za romansami - naprawdę.

# 3

Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć


Na początku ekscytacja! Tworzą jakiś film w uniwersum Harrego Pottera. Później patrzysz na nazwę filmu: zwierzęta co? Wtf? Jakie zwierzęta, po co. Gdzie czarodzieje? O co tu chodzi? Taka była moja autentyczna reakcja na ten film. Wciąż bardzo chciałem to oglądnąć, lecz miałem mieszane odczucia. Nie zobaczyłem ani jednego zwiastuna. Poszedłem. Wyszedłem. Genialne. To co właśnie obejrzałem było w mojej subiektywnej opinii lepsze od każdej ekranizacji HP. Było to dojrzałe. Idealnie wpasowane w całe uniwersum. Bohater był świetny. Kojarzył mi się z jedną osobą - Doctorem Who. Podsumowując: dla fanów HP pozycja obowiązkowa, dla całej reszty również. Nie musisz znać fabuły ani jednej książki, żeby się na tym dobrze bawić. Spodobało mi się to tak bardzo, że byłem na tym w kinie 2 razy. 

# 4

Mroczny Rycerz


Weźmy teraz film o Batmanie, w którym dla mnie głównej roli nie gra wcale tytułowy bohater, ale całkowicie inne postaci. Nie zrozumcie mnie źle. Batman został tutaj pokazany w dobrym świetle, choć cały film opowiadał o uniwersum, a nie o samej postaci. Mamy tutaj Jokera. Najlepszego Jokera w historii kina. Widzimy historię Two Face'a, Jima Gordona, a zwłaszcza całego miasta. Oglądając to mamy rozterki moralne. A co ty byś zrobił na miejscu jakiejkolwiek wybranej z tego dzieła postaci?
Wróćmy do Jokera. Został tutaj pokazany jako najmądrzejsza osoba w całym filmie. Mądrzejsza nawet od Batmana. Dobrze zna słabości bohatera i wie jak je wykorzystać. Jeśli nie oglądałeś to spiesz się i oglądaj całą trylogię. Zazdroszczę ci. Przeżyjesz właśnie najlepsze kilka godzin w swoim życiu.

# 5

Step up 3D


Film z cyklu: kiedy nie masz co oglądać, gdy ci smutno, gdy ci dobrze puść sobie mnie. Możesz to oglądać praktycznie w każdym nastroju, o każdej porze dnia. Taniec, dobra muzyka, emocje. Nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo podoba mi się akurat ta część serii. Po prostu oglądnij i sam stwierdź. Co z tego, że to już oglądałeś! Do roboty, oglądaj znowu.

 To co? Każdy w swoją stronę. Poza tym, że zjadłeś mi praktycznie cały popcorn to było całkiem spoko. Do następnego razu. 

Także ten, będę się już zwijał.
Nara


Share:

piątek, 24 lutego 2017

Komputerowy maniak

24.02.2017
Drogi pamiętniku, 

Dzisiaj mamy piątek. Robiłem to co zwykle. Zapowiadał się strasznie nudny dzień. Nie uwierzysz kogo spotkałem.. Tak. Znowu jego. Tak. Tego samego. Tak. Niemowę. Nie mam pojęcia jak on mnie znajduje. Okoliczności w jakich go spotkałem były również nieprawdopodobne. Wychodzę z pracy, idę do najbliższej kawiarni, odwracam się - nikogo za mną nie ma. Wychodzę z kawiarni, odwracam się - również nikogo nie ma. Hm? Czemu tak się ciągle odwracam? Ten gość tak na mnie wpływa. Ja już czuję, że się pojawi. Chcę się tylko dowiedzieć skąd. Skąd on przychodzi. Chcę go wyśledzić. Tak jak on mnie. Ok. Kontynuuję. Czy ja jestem nienormalny? Ekhm. Także, idę. Dochodzę do pasów, odwracam się - nie uwierzysz. Nikogo dalej nie ma. Znów patrzę na pasy. Odwracam się drugi raz. BUM, POJAWIŁ SIĘ! Kiedy, jak, skąd? Nie mam pojęcia.. Pewnie wyskoczył w biegu zza rogu. A może..

Patrzył na mnie. No dobra. Nie będę tego opisywał. Krótko mówiąc robił to co zwykle. Kazał mi gadać. To znaczy nie powiedział tego, przecież nie mówi, ale.. Ten jego wzrok. Ta mina. Ona oznacza tylko jedno: opowiedz mi historię. Nie mogłem się temu oprzeć. Opowiedziałem. 

Komputerowy maniak


Świat. Nie ważne czy realny czy wirtualny. Świat. Ten w którym czujesz się dobrze. Ten w którym możesz zrobić różnicę. Być kimś. Zasłynąć.
Żyjemy w świecie, który z reguły jest smutny. Nie ma tutaj niczego nadzwyczajnego, bo definicję zwyczajności poznajemy właśnie w tym świecie. Każdy z niego ucieka. Niektórzy do książek, inni do telewizji, jeszcze inni do używek. Uciekamy.

Dość ładny wstęp mi się udał. Teraz opowiem ci coś na moim przykładzie. 

Tak. Uciekałem w gry komputerowe. W sumie to nadal uciekam. Gry to historia. Pozwalają wczuć się nam w kogoś kim całkowicie nie jesteśmy, żyjącego w świecie całkowicie innym od tego co znamy. Pozwalają nam stworzyć postać na swoje podobieństwo. Ulepszyć się. Być osobą, którą chcemy być. Łatwizna. Wszystko jest prostsze od życia.

Zaczęło się od strzelania do kaczek. Dlaczego? Bo chciałem być lepszy w to od innych. Pokazać, że też umiem coś zrobić. Być w czymś dobrym.
Później zamiast kaczek pojawili się naziści. Naziści przerodzili się w terrorystów. Terroryści w elfy. Elfy w potwory. Potwory w... Chyba wiesz o co mi chodzi. Wszystko tylko, aby pokazać, że jest się dobry. Żeby udowodnić komuś, a zwłaszcza samemu sobie, że coś się umie. 

Kilka lat później dotarł do mnie internet. Wszystko to co pisałem wyżej stało się jeszcze prostsze. Nie trzeba było wychodzić z domu. Wreszcie w moim wirtualnym życiu pojawiły się gry wieloosobowe. Tworzysz siebie w wirtualnym świecie. Żyjesz tak jak w prawdziwym, tylko, że na zasadach wirtualnych. Żyjesz tak, jakbyś był częścią tego świata. Tym razem nie jesteś sam. Jesteś razem z tysiącami osób. Jak wydostać się z czegoś takiego? Odpowiedź jest prosta. Trzeba znaleźć coś równie dobrego. Coś innego. Inną grę. Robisz tak w kółko. Przechodzisz od jednej gry do drugiej. Później wracasz do tej pierwszej. Znowu szukasz innej. 

Tak kręciło się moje życie. Uświadamiasz sobie w końcu, że wirtualny świat, internet jest czymś zwyczajnym. Wszędzie widzisz schematy. Nudzisz się. Po tylu latach nic cię nie zaskakuje. Znalazłeś spokój. Grasz jedynie dla relaksu lub wysłuchać wspaniale opowiedzianą historię. 

Wirtualny świat staje się częścią realnego, a realny jest wciąż niedoskonały.

Także ten, będę się już zwijał.
Nara






Share:

niedziela, 12 lutego 2017

Kącik muzyczny

*puk puk*

- Już idę. Proszę? W czym mogę pomóc?
- ...
- Słucham?
- ...
- *Przygląda się*
...

Trzy miesiące przed tobą uciekałem..
Wyjechałem do innego miasta, zmieniłem pracę, a nawet poszedłem do fryzjera. Kim ty do cholery jesteś? Ah tak, skąd wiem, że to ty? Nie znam innej osoby, która nie potrafi mówić.
Nieważne.
Czasem mam wrażenie, że sobie ciebie wymyśliłem..
Wtedy to wszystko miałoby chociaż odrobinę sensu.

Wiesz co? Wchodź do środka, co będziesz tak marzł. Rozgość się.

*Podaje herbatę*

Co się tak patrzysz? Nie mam kawy. Nie mam nawet telewizji. Zostaje nam tylko radio. Przecież nie będziemy rozmawiać..
Nie chcesz rozmawiać, praw...da?
...
Tak myślałem.
Posłuchajmy kilku moich ulubionych piosenek.
Nie sugeruj się kolejnością. Puszczam je losowo.

# 1
Go Radio - House of Hallways

Oo. Dawno tego nie słuchałem. Każdy człowiek inaczej "odczuwa" muzykę. Dla mnie nie liczy się gatunek muzyczny, a nawet jakość. Nie obchodzi mnie czy to metal, cover profesjonalny czy nagrany przez osobę bez wybitnej kamery, czy mikrofonu. Ważne są uczucia. Ważne jest to co chce przekazać nam wykonawca. Nie znam innych piosenek tego zespołu. Jedyne co wiem to to, że 75 tysięcy osób, które tego posłuchały są chociaż w 0.01 procencie lepszymi ludźmi. Tą piosenkę trzeba poczuć. Zamknąć oczy, ułożyć się wygodnie i po prostu słuchać.

# 2


Rod Pires - Skyscraper (Demi Lovato)

Gdy zaczynałem z youtubem to właśnie on wydawał mi się osobą, która jest na nim najpopularniejsza. Gigant, człowiek, który pokazał mi, że na youtube można śpiewać, można tworzyć coś co pozwala wzbudzić jakieś uczucia w tysiącach osób. Odwiedzałem jego kanał regularnie co kilka miesięcy. Po kilku latach okazało się, że tego giganta wymyśliłem sobie jako dziecko. Chciałem mieć kogoś do naśladowania. Rod miał mało subskrypcji, jego kanał tracił na popularności. Pięć lat temu znów zaczął nagrywać. Wypuścił kilka piosenek, które szczerze mówiąc były dla mnie słabe. Wreszcie wrzucił to. Dla mnie ta piosenka to taki hołd. Cząstka starego Roda przedarła się znów na pierwszy plan, aby coś zaśpiewać. To taka emocjonalna walka. Wspomnienie człowieka, którego działalność w jakiś sposób mnie ukształtowała.

# 3

Jordy Searcy vs Taylor Phelan - Breakeven

Breakeven. Ta piosenka jest mi bardzo bliska, choć nie mam pojęcia dlaczego. Nie wiążę się bardzo z jej tekstem. Dziwne..
Wykonanie z The Voice. Pewnie znajdzie się kilkadziesiąt lepszych bitew wg krytyków, ale ta jest dla mnie numerem jeden. Obaj goście śpiewali idealnie. Co tu dużo mówić. Posłuchaj.

# 4 

Glee - Loser Like Me

Mogłem tutaj wstawić każdą piosenkę z Glee. Każda działa na mnie tak samo. W tym przypadku to już nie chodzi o muzykę, a o ten serial, o tych bohaterów. Należę do osób, którym Glee się bardzo podobało. Ba. Mogę powiedzieć nawet, że ten serial mnie wychowywał. Wszyscy jesteśmy looserami.

# 5


Jon Bellion - Fashion

Dla mnie Jon Bellion pojawił się znikąd. Yy, no dobra, ze Spotify. Słuchasz sobie playlisty Accoustic Chill, a tutaj nagle wyskakuje Woke The Fuck Up masz 2 opcje: słuchać dalej, albo słuchać dalej. Takie słuchanie dalej potrwało kilka dni. Jeśli nie znasz Belliona to nadrób szybko. Jeśli go znasz to prawdopodobnie wiesz, że istnieje tzw. trójca (sam to wymyśliłem), czyli Woke The Fuck Up wspomniane wcześniej, Human oraz All Time Low (ostatnio kilku ytberów rzuciło się na coverowanie tej ostatniej). Wstawiam tutaj Fashion. Piosenka mniej znana niż pozostałe. Tak samo dobra.


Ok. Zasiedziałeś się. Wypraszam cię z mojego domu.

W sumie możesz kiedyś przyjść posłuchać coś ze mną jeśli chcesz.

Dobrze słuchasz.


Także ten, będę się już zwijał.
Nara
Share:

piątek, 16 grudnia 2016

Co jeśli..

Dawno nic nie pisałem..
Cóż..

Cześć.. Znowu..

Pogadamy dzisiaj o dwóch rzeczach, które dość mocno mi nie pasują. Zapraszam.


# 1
Na początek wezmę coś doczesnego, całkowicie realnego.
Rzecz, która ostatnio bardzo mi się spodobała to odpusty w kościele.

Nie. Nie mówię o odpustach na których się kupuje różne zabawki w okolicy kościoła.
Mówię o zwyczajnych, chrześcijańskich, katolickich odpustach.
Co to takiego?
Hm..

Najprościej: (wymienię tylko kilka, sam nie wiem co dokładnie trzeba zrobić)
- musisz mieć określony lvl (co najmniej 8 lat, żeby przyjąć komunię)
- posiadać buffa (być w stanie komunijnym=komunistycznym=przyjąć komunię)
- uczestniczyć w evencie (przyjść na cmentarz w określonych dniach)
- użyć specjalnego zaklęcia (pomodlić się określonymi modlitwami)

Jakie nagrody? Jaki loot? Będzie final boss?
Niestety nie będzie bossa. Ale nagrody są.

Dostajesz odpust. Darowanie kary doczesnej.
W wieczności nie ma czasu, więc nie wiemy ile dni kary odpuszcza nam taki odpust.
Możemy uzyskać odpust cząstkowy, który możemy powtarzać sobie tyle razy ile chcemy w ciągu jednego dnia lub odpust zupełny - tylko raz dziennie.
Super sprawa, nie?

Padam.

A co jeśli wcale nie potrzebujemy odpustów?
A co jeśli nie istnieje coś takiego jak kara doczesna?
A co jeśli Bóg nie patrzy na schematy i określone rzeczy, które musimy zrobić, aby coś od Niego dostać?
A co jeśli Kościół stworzył "takie coś", aby kontrolować wierzących?
A co jeśli ludzie ze strachu przed śmiercią i tą późniejszą karą, robią wszystko tylko, aby uspokoić swoje sumienie?

Zawsze wydawało mi się bez sensu to co robi Kościół. Wierzą w Boga. Wierzą w to, że jest wszechmocny, że jest w każdym z nas.

Tylko dlaczego wmawiają nam, że tylko oni są Jego przekaźnikami, Jego wiernymi sługami.
Przecież każdy z nas może z Nim porozmawiać. Każdego z nas wysłucha..
Jest dobry, wyrozumiały.
Kościół już taki nie jest.

A co jeśli Kościół tak naprawdę nie wierzy w Boga? Nie ufa Mu.

Wiem, wiem. Zatrząsłem twoją głową mocno, ale czy nie wydaje ci się to trochę bez sensu?

Mi tak.

# 2

Zastanawiałeś się kiedyś skąd wziął się ten świat? A może istnieją inne światy podobne do naszego? Ba, może nawet i kosmici..

Kosmici, inne światy (nie mylić z lekturą szkolną), powstanie świata.

Wiem, że wiesz. Kosmici istnieją. Może nie są tacy jak my, ale oboje wiemy, że istnieją. Możesz sobie ich wyobrażać jako mądrych zielonogłowych i w sumie masz. Nie mogę ci zaprzeczyć i nikt nie może, ponieważ nikt tego nie wie. Nie mamy pojęcia jak to zweryfikować. Pewnie są i mądre kolorowe stworki posługujące się zaawansowaną technologią, a pewnie są i malutkie mrówki.
Naukowcy w dzisiejszych czasach szukają coraz to nowych Ziemio-podobnych planet i powtarzają nam w kółko: "Tam może znajdować się życie!". Tak, tak tak. A pamiętacie jak wszyscy dociekali i wciąż dociekają czy może to tak blisko nas znajdują się kosmici? W ogóle to z jaką planetą kojarzą ci się zielone stworki?
Mi z Marsem (tutaj też nie mylić z batonem).
Czy na Marsie była woda? Czy na Marsie żyły kiedyś zaawansowane technologicznie obce istoty? Kiedy zaczniemy kolonizować Marsa?
Miliony filmów o Marsie. Chyba wszyscy chcemy, żeby tak blisko nas coś się znajdowało. Coś ciekawego, coś co pozwoli nam bardziej uwierzyć w to co każdy mówi. Dać nam nadzieję na to, że wreszcie coś w tym kosmosie przydatnego znajdziemy. Pozwoli nam na zrealizowanie setek scenariuszy filmowych o przyszłości świata, o lataniu między planetami.
Poznawaniu świata.. Całego świata.

Wciąż każdy myśli o czymś takim. Nie mówię, że to jest złe. Sam tak myślę.
Dobija mnie tylko jedno..

Zejdę teraz trochę na inne tematy. W sumie cała tamta część była dygresją bo nie o to mi chodziło w tym wpisie. Chcę, abyśmy chociaż przez chwilę inaczej spojrzeli na ten świat. W mój sposób.

(kontynuując)
Dobija mnie tylko jedno..

Co to atom? Mała cząsteczka z której wszystko na tym świecie jest zbudowane (najprościej).

A co jeśli powiem ci, że cały nas świat jest atomem?
A co jeśli jesteśmy małą, niewidzialną drobinką kamienia w wyższym świecie?
A co jeśli to w nas znajduje się nieskończoność innych, malutkich światów?
A co jeśli istnieją mikroskopijne światy, których nie możemy dostrzec nawet za pomocą mikroskopów?
A co jeśli to nasz świat jest jednym z nich?

Pomyślmy trochę nad tym. Poszerzmy swoje horyzonty.
Pamiętaj. Świat jest taki jakim sam go widzisz.

Także ten, będę się już zwijał.
Nara
Share:

środa, 28 września 2016

Kim chcesz być w przyszłości?

"Hey I just met youu, and this is craaazzzz..."
Ekkhmm *kaszel*
Co się tak gapisz?
A to znowu ty.
Powiem ci, że wyglądasz zaskakująco dobrze.

Żartowałem.

No i co teraz. Żadne z moich słów do ciebie nie dociera. Mógłbyś się chociaż raz zdenerwować, uderzyć mnie z tej delikatnej dłoni w twarz. Oczywiście ja wtedy udałbym, że mnie to bardzo boli. Bylibyśmy kwita. Nie możesz dawać mi się tak obrażać. Spróbujmy. Uderz.

*plask*

W taki sposób... Teraz ty.

...

No cóż. Nie to nie.

Zaczynajmy

Kim chcesz być w przyszłości?




Poniedziałek. *Wojtek wstawaj!!* //jeśli twoje imię to Wojtek to wszystko pasuje// Tak zaczyna się poranna rutyna. Budzisz się. Myjesz się. Jesz śniadanie. Idziesz do szkoły. Zwykle jeszcze pakowałem się rano, ale odpuszczę to sobie w tej historii. Dlaczego? To całkowicie nieistotne.. Nie żeby cokolwiek co piszę było istotne.. Ekhm.. O czym ja to.. Aaa. Idziesz do szkoły. Autobus. Siedzenie przy oknie. Nie z przodu, nie z tyłu, nie w środku. Siadasz zawsze pomiędzy środkiem, a tyłem. Idealne miejsce. Twoje własne. Docierasz wreszcie do szkoły. Upragnionej szkoły. Czekałeś na pojawienie się tutaj cały weekend. Wreszcie spotkasz się z tyloma znajomymi.
Pierwsza lekcja.
Siadasz od strony okna, 3 ławka. Jak zwykle uważasz. Obok ciebie siedzi twój najlepszy kolega. Także uważa. Nikt z was nie chce przeszkadzać nauczycielce. Pada jedno pytanie:
Kim chcesz być w przyszłości?
Bez zastanowienia odpowiadasz: Strażakiem! Kosmonautą! Policjantem!

Wtorek. *Wojtek wstawaj!* Znowu. Rutyna. Autobus. Twoje miejsce. Szkoła. Czujesz się trochę gorzej. Cały weekend przesiedziałeś na komputerze i grając w piłkę z kolegami. Wchodzisz przez frontowe drzwi. Korytarz jest pełen. Każdy siedzi przy swojej klasie. Rozmawia. Podchodzisz, witasz się. Słuchasz o czym rozmawiają.
Pierwsza lekcja.
Siadasz tam gdzie zwykle. Rozmawiasz z najlepszym kumplem. Nauczycielka cie upomina: Chcesz mnie zastąpić? Tak wiele masz do powiedzenia? Podziel się z resztą klasy! Nie, proszę pani. Przepraszam... Lekcja dalej trwa. 20 minut do końca. Ten czas się zawsze dłuży. Minęło 10 minut. Patrzysz na zegarek - 18 minut do końca..
Pada pytanie:
Kim chcesz być w przyszłości?
Po chwil zastanowienia odpowiadasz: Informatykiem.

Środa. *Wojtek wstawaj!* Zaczęło się. Kolejny dzień, ta sama rutyna. Szkoła. Pierwszy wykład. Siedzisz po prawej stronie sali w środkowym rzędzie. Przed tobą na ławce leżą konspekty i telefon. Wykładowca coś gada. Nawet nie wiesz o czym jest ten wykład. Ważniejszy jest telefon. Po co drukowałeś te konspekty przez godzinę? Grasz na telefonie. Piszesz na messengerze. Obok ciebie znajome twarze. Nikt nie słucha wykładu. Kolejny poziom. Idziesz cały czas do przodu. Przed tobą przeciwnik. Zabijasz go bez problemów. Jesteś dobry w tą grę.
Tylko przez sekundę postanawiasz posłuchać co się wokoło dzieje. Przebija się jedno pytanie:
Kim chcesz być w przyszłości?
Myślisz. Nie wiesz. Co to za kierunek studiów?
Po chwili dociera do ciebie.
To informatyka..
Ale co ty tutaj robisz? Przecież nie masz pojęcia kim chcesz zostać w przyszłości. Przedwczoraj miałeś tyle pomysłów, tyle możliwości. Mogłeś być kim chcesz. Dlaczego to porzuciłeś? Dlaczego teraz nie wiesz?

Nie wiem. Wiem, że nie wiem. Nie ma to znaczenia. Robię to w czym jestem najlepszy, to co mnie uspokaja. Ale czy chcę to robić? Czy nie chciałbym być całkowicie kimś innym? Chcę myśleć, że dobrze wybrałem. Przecież jestem w tym najlepszy. Nie umiem nic innego.. Ale w porównaniu do innych jestem w tym słaby... Czy tylko na tyle mnie stać? A może to nie dla mnie.. Może właśnie straciłem cały dzień. Jestem słaby. Nic nie potrafię.
Może właśnie straciłem tylko cały dzień. Do końca tygodnia zostało mi jeszcze cztery. Mogę być kim chcę. Wiem, że mam masę czasu. Jest tylko jeden problem. Nawet bez presji czasu - nie wiem. Wciąż nie wiem kim chcę być.
Policjantem? Łapać przestępców, każdego kto złamie prawo. Czy prawo jest nieomylne? Czy jestem pewien, że prawo jest słuszne? Czy właśnie to chcę robić?
Strażakiem? Gasić pożary, ratować ludzi. Nie ma nic szlachetniejszego. Byłbym bohaterem. Czy właśnie to chcę robić?
Kosmonautą? Polecieć w kosmos. Zobaczyć cały świat z góry. Jaki on malutki. Czy właśnie to chcę robić?

A może po prostu będę sobą?

Wpadłeś na to? Po co masz myśleć kim chcesz być w przyszłości? Pomyśl kim jesteś teraz. Dlaczego chcesz wyobrażać sobie siebie w niezliczonych scenariuszach, gdy ściągasz kotki z drzewa lub skaczesz po księżycu. Pomyśl o sobie. Pomyśl o teraźniejszości. Jesteś kim jesteś. Skup się!
Ktoś jest od ciebie lepszy. No i co z tego? Pomyśl o sobie! Jak mogę stać się lepszy? Jak mam go przegonić? Czy to nie daje ci motywacji? Oh, uwierz mi. Daje.
Nienawidzisz swojej pracy, nie sprawia ci przyjemności. Pomyśl o sobie! Po co masz się męczyć? Czemu masz robić coś czego nie lubisz?

Zapamiętaj jedno. W porównaniu z kimś możesz być gorszy, ale w porównaniu ze sobą jesteś zawsze najlepszy.

Na początku zadałem pytanie. Kim chcesz być w przyszłości?
Chcesz znać moją odpowiedź?
Chcę być sobą. Nieważne co wybiorę. Ufam sobie. Nie mogę wybrać źle.

Oh, już śpisz, co? Dobra. Zobaczymy co się stanie jeśli dzisiaj cię nie obudzę. Kolorowych snów.

Także ten, będę się już zwijał.
Nara


Share:

poniedziałek, 26 września 2016

Myślowy kosmos

Witaj ponownie! Znowu się tutaj widzimy... Wiesz co? Posłuchaj.. Miałem nadzieję, taką cholernie wielką nadzieję, że się dzisiaj jednak nie spotkamy, że będziesz wracał do domu inną drogą, nie wiem, przez tory kolejowe i tak przypadkiem, takim jednym, drobniutkim, milutkim procentem, którego brakło Korwinowi, aby dostać się do sejmu, drobnym trafem przejedzie cię pociąg. No cóż. Niestety. Oto jesteśmy. Milczysz jak zwykle, a ja patrzę na twoją niewinną, ale jakże głupią twarz. Nic się nie zmieniłeś przez weekend.
Co u mnie?

Całkowicie nic.

Eh, bez sensu. O czym ja mam z tobą rozmawiać? Po co ja się do ciebie odzywam? Czy ty w ogóle istniejesz? Czy my w ogóle istniejemy? Czy to po czym stąpamy, to gdzie się znajdujemy istnieje? Czy ta planeta istnieje? Czy ten kosmos istnieje? Czy ten świat istnieje?



Tak, to pytania do ciebie. Mógłbyś choć raz odezwać się, wysilić swój wielki umysł, porzucić ten głupi wyraz twarzy i zacznij mi odpowiadać.
To nie będzie takie proste, co?

Dobra, dobra, nie spiesz się. Mamy bardzo dużo czasu.
Nie uda mi się ciebie zmienić, huh. Tak to w życiu jest. 

Świat.

Czy zastanawiałeś się kiedyś skąd się wziąłeś? Tak, tak. Z brzucha mamy. Wiem, wiem. 
A skąd wziął się u mamy ten brzuch? Tak, tak, tak. Z miłości, tatuś tak bardzo kochał mamę, że jej aż z tego powodu urósł brzuch i przypadkowo znalazłeś się tam ty, a po 9 miesiącach znudziłeś się i postanowiłeś wyjść na świat.
Wiesz, że nie o to mi chodzi.

Kto stworzył świat? Dlaczego ten świat istnieje? Różne religie, nawet naukowcy mają na ten temat wiele teorii, hipotez.
Jesteś człowiekiem. Rasą dominującą na planecie. Rodzisz się, żyjesz, tylko by umrzeć. Człowiek to też zwierze. Kierują tobą zwierzęce instynkty, które opanowujesz lub im ulegasz. Chcesz mieć dzieci, wychować je, pozostawić coś po sobie. Mieć kogoś kto będzie o tobie pamiętał, gdy ciebie tu zabraknie. 

A co jeśli powiem ci, że ten świat wcale nie istnieje?
Powiesz, że jestem wariatem. Przecież to niemożliwe. Jak mogę zaprzeczyć temu co widzę, temu co czuję. Temu co przecież istnieje. 
Owszem. W swoich snach również widzę, czuję, poznaję. Ba, czasem zdarzy mi się również go kontrolować. Skoro mówisz, że świat snów nie istnieje, a dzieje się tylko w twojej głowie, to skąd masz pewność, że ten świat który nazywasz prawdziwym, również taki nie jest.

Wiem, ciężko to pojąć.
Zwłaszcza tobie. 
Szczerze współczuje twoim rodzicom. 
Ciekawe ile lat wpajali ci do łba jak masz na imię... 
Co? 
Nieważne..

Często wydaje mi się, że tutaj nie pasuję. Świat to fikcja. To nie może być prawdziwe. Miliony paradoksów. Nie wiem nic. Czuję, że to co widzę nie istnieje. Zamknij oczy. Oczyść umysł. Czujesz pustkę. Czujesz fałsz. Później już nic nie czujesz. To tylko stan przejściowy. Więzienie, z którego muszę się wydostać. Gdzieś indziej byłeś sobą. Byłeś prawdziwy. Teraz wszyscy na ciebie czekają, aż wyrwiesz się stąd wreszcie i do nich wrócisz. Aby być sobą. Być w prawdziwym miejscu. W prawdziwym świecie.
Kolejnym razem wydaje mi się, że już nie żyję. Świat to przypadek. Taka forma mnie, która sama się podzieliła i ukształtowała. Stworzyła to wszystko. Ale to nie jest prawdziwe. To tylko ja. Tylko moja wyobraźnia. Nie wiem czy też umrę. Nie wiem co będzie jeśli umrę. Chociaż nie wiem czy jestem na tyle kreatywny, aby stworzyć coś tak wspaniałego jak nasza kochana Polska, więc ta opcja jest mało prawdopodobna.
Najgorsze jest to, że jesteśmy ograniczeni. Spróbuj wyjrzeć poza horyzont myślowy i czujesz te łańcuchy. Ściskanie w głowie. W sumie jest to niezłe uczucie, takie relaksujące, polecam. Nie jesteśmy jeszcze w stanie wszystkiego pojąć. Może ten prawdziwy świat jest całkowicie zrozumiały, prosty, a to my jesteśmy po prostu za głupi. W sumie jak można poznać prawdę żyjąc w kłamstwie?

Tak, tak. Wiem. To co pisałem nie ma większego sensu. To tylko moje luźne przemyślenia i teorie spiskowe.

O czym ja to...?
Rozgadałem się.
*Pstryk*
Hej!
Ocknij się!
Jeszcze nie widziałem nikogo kto umiałby spać na stojąco.. 

Także ten, będę się już zwijał.
Nara
Share:

piątek, 23 września 2016

#CzarnyProtest

Piątek, godzina 15.. Kto by się spodziewał, że znowu cie tutaj zobaczę. Hm? Mówiłeś coś? Nie? No dobra. Zaczynamy.

Czarny Protest

Przypominam, że żyjemy w Polsce. Polsce kościoła, w Polsce polityków, którzy chyba nawet już kilkaset lat temu przestali myśleć. Co to takiego? Jest to inicjatywa kobiet, które protestują przeciwko zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. Strajki, wychodzenie na ulice.. a właśnie, kobiety ubierały się na czarno, stąd nazwa. Czarny Protest. Jeśli się nie mylę wielkie bum na ten temat pojawiło się przedwczoraj, tj. 21 września, czyli w środę i nadal trwa.
Pokażę ci może kilka tweetów, żebyś to lepiej zrozumiał. Jak to już wczoraj rozstrzygnęliśmy, daleko mi do nauczyciela, więc ci tego dobrze nie wytłumaczę choćbym bardzo, bardzoo się starał.
Tak więc:

#1. No ładnie, prawda? Gwałciciele sobie latają ze zwisającymi, pf, stojącymi siusiakami i gwałcą kobiety po parkach. Co w sytuacji, gdy pocznie się wtedy dziecko? Kobieta nie dość, że poszkodowana psychicznie i fizycznie, nie wiadomo czy otrząśnie się z tej sytuacji do końca życia, a tutaj do tego jeszcze czerwona kontrolka *piiik piik* ciąża. Ciąża z gwałcicielem. Z osobą która napadła na ciebie, zgwałciła cię. Zabiła w tobie twój optymistyczny punkt widzenia świata. To, że dzieci to wynik miłości. Pfff, ciąża z gwałcicielem. Co robi rząd? Normalny kraj: usuńmy płód. Polska: chcesz przerwać ciążę? Pojebało cie? Do więzienia! Skuć w kajdanki, przysadzić z pieści w twarz, ale delikatnie, żeby dziecku nic się nie stało. Dlaczego? Polsko dlaczego?

#2. Jeśli płód to dziecko, to czy plemniki i komórki jajowe to też dzieci? Tak, tak, dopiero  połączenie plemnika i komórki jajowej daje życie. Rozumiem, rozumiem. Ale czy aby na pewno? Jak to się mówi? Był wielki wyścig, miliony plemników leciały żeby zapłodnić mamusię. Wygrał tylko jeden. Najsilniejszy. No patrząc na mnie i na ciebie to nie mieliśmy zbyt dużej konkurencji. 

#3. Ah ci katolicy. Zwierzęta bezduszne, zabijmy je sobie i zjedzmy. Tego całkowicie nie rozumiem. Odnoszenia się katolików co do zwierząt, ale o tym kiedy indziej. Płód. Odpowiem na to pytanie. Nie pamiętam jak pływałem w brzuchu mamy.


#4. Zgadzam się, to dosyć poważne pytanie. Skoro dziecięca pornografia, to kurde dziecięca pornografia. Nie zapomnijmy również o badaniu USG. Z tych lekarzy są niezłe ziółka. Wgle niezły fetysz. Wyobraź sobie. Pornkidshub, kategoria Plemniks (czy coś, tłumaczenie na angielski), miliony wyświetleń. Film "Młody plemnik wywija na gorącym szkle". Rozgrzałoby to do czerwoności każdego pedofila.


#5. Skujcie mnie, przyznaje się. Zabiłem miliony ludzi. Oddam się dobrowolnie w ręce policji. Chociaż to jest lekki paradoks. Matki same będą musiały wychowywać dzieci, bo nawet przy zapłodnieniu giną plemniki. Tworzy się nam teraz obraz całkiem nowego społeczeństwa. Kobiety pracujące z dziećmi, mężczyźni w więzieniu. No i nie zapomnijmy o tym matczynym bólu jak urodzi się akurat syn, którego matka i tak straci, bo to jest pewne, że, aby mógł stworzyć własną rodzinę musi go stracić na zawsze. Genialne.

Skończmy z tym ćwierkaniem. Interesuje cię pewnie moja opinia na temat tego wszystkiego. Byłem wychowany w katolickiej rodzinie. Chodziliśmy do kościoła, w piątki nie jedliśmy mięsa, aborcji i eutanazji mówiliśmy stanowcze nie. Tak było.
Teraz wiem, że świat to nie tylko dwa kolory - czarny i biały. Świat ma wiele odcieni szarości. Każda rzecz, która kiedyś wydawała się nam normalna, biała, tak naprawdę jest szara - bardziej lub mniej. Uwielbiam jeść mięso, ale jedzenie ryb mnie przeraża. Jak mógłbym zjeść rybę, czyli zwierze, które pływało w wodzie. Niewinne. Każde zwierze takie jest. Nie zrozum mnie źle, nie jestem weganinem, wegetarianinem, czy satanistą (3 bliskie sobie pojęcia). Jestem sobą, jem mięso, nie jem ryb. Ludzie to też zwierzęta. Tak, bardziej rozwinięte, z kulturą, inteligencją, ale dalej zwierzęta.
Trochę zboczyłem z kursu.
Istnieje wiele przypadków, gdy ciąża zagraża życie kobiety lub dziecko rodzi się np. kończyn czy  połowy czaszki. Co w pierwszym przypadku? Zgiń, ważne abyś urodziła nam kolejnego podatnika.
A co w drugim? Przecież takie dziecko nie będzie podatnikiem. Rząd będzie musiał dawać na niego pieniądze, dofinansowania. Nie będzie żyło długo, ale rodzice będą starali się jemu pomóc - będą wydawać pieniądze. W taki sposób te pieniądze i tak prędzej czy później wrócą do państwa. Więc lepiej urodzić. W przypadku upośledzenia dziecka nie jestem w stanie poprzeć aborcji. Kobieta czeka na dziecko - dziecko ma mieć np. nie wiem, zespół Dauna. Aborcja. Nie umiem tego poprzeć.
Możemy również połączyć te przypadki.
Jestem mężczyzną. Uprawiam seks z kobietą. Przypuśćmy, że ups. Ciąża. Powiedzcie mi co ja mam do tego? Czy to moja decyzja, że ona to dziecko urodzi? Czy to ja będę się męczył te 9 miesięcy, wymiotując, mając wahania nastroju, wielki brzuch i złe samopoczucie? Nie, nie ja. Ona. Ona, która nie chce tak żyć. Nie chce tego. Mam jej kazać, zmusić ją?
Weźmy na przykład 16latkę. Spotkała miłość swojego życia. Niewinna 16latka, trochę głupia, trochę zbyt ufna. Dobra. Zrobili to. Bez antykoncepcji. Bo niby skąd miała wiedzieć, że potrzebuje takiego czegoś, skoro edukacja seksualna w szkole to tragedia. No dobra, oglądała Seksmasterkę na yt. Miała gumkę. Pękła. Bum, ciąża. Chłopak ją rzuca, panikuje, nie wie co robić. A co dopiero ona, szkoła, kariera to wszystko było przed nią. Teraz traci rok swojego życia (nawet więcej), denerwuje się, popada w depresję. Zawsze mogłaby zrobić aborcję, ale boi się więzienia. Tak. Niszczymy jej życie. Rząd patrzy tylko na cyferki, nie patrzy na osoby i ich historie. Zastanawia mnie, kiedy wreszcie zrozumiemy, że państwo jest dla ludzi, a nie ludzie dla państwa. Kiedy ludzie wyjdą wreszcie na uli.... Ups, wątki polityczne, przepraszam.

Spotkałem się również z powiedzeniem: "a co jeśli tobie rodzice chcieliby zrobić aborcje na tobie". Jak to co? Nic. Całkowicie nic. Pustka. Bez życia, bez trosk.. Pustka. Brak zmartwień, brak miłości, brak polityki.. Pustka.
To jest całkowicie inne myślenie, brak myślenia.


 Jestem za aborcją.


 Eej! Obudź się. Skończyłem. Trochę zanudzania, wiem. Twój głupi ryj wygląda tak samo głupio jak wczoraj. No cóż, muszę się pewnie do niego przyzwyczaić. Jutro ta sama pora?

Także ten, będę się już zwijał.
Nara




Share: